Nie przestawałam walczyć, gdy mężczyźni nałożyli mi kajdanki na moje nadgarstki, za plecami, a następnie przykleili pasek taśmy klejącej na moje delikatne usta.
- Czas, aby spotkać się z właścicielem, księżniczko.
Choćby nie wiem co, łzy ciągle wylewały się z moich oczu, nie chcąc przestać. Pociągnęłam nosem. Kiedy pojazd się w końcu zatrzymał, dwóch facetów pociągnęło mnie i prowadziło trzymając pod pachami. Kopnęłam nogę jednego napastnika, ale nic nie sprawiłoby, że puszczą mnie wolno.
Moja sukienka podniosła się trochę w górę, pokazując więcej niż moje nogi. Zaczęłam ponownie kopać, aby zwolnili, ale jakoś udało im się powstrzymać moje czyny.
Po raz kolejny, moje płacze i krzyki były stłumione, tyle że tym razem zwykłą taśmą klejącą. Jeden z dwóch pozostałych facetów, którzy szli z tyłu, wyminął nas i kroczył przed nami, by otworzyć frontowe drzwi domu, umiejscowionego na kompletnym odludziu.
Byliśmy w otoczeniu lasów i pojedynczych drzew. Pociągnęli mnie do tego domu, który był niesamowicie ogromny. Wyglądał jak jakiś pieprzony dwór.
Wciągnęli mnie do salonu, a moje oczy spotkały osobę siedzącą na wielkiej, aksamitnej kanapie w kształcie litery "U".
- Wszystkiego najlepszego, Justin! - wszyscy zaśpiewali jednym głosem.
Solenizant odwrócił głowę w naszym kierunku, a jego oczy rozszerzyły się nieco, unosząc brwi. Dwóch facetów pociągnęło mnie w stronę kanapy, następnie sadzając na kolanach mężczyzny. Dało się zauważyć, że był wysoki, nawet gdy siedziałam mu na kolanach.
Wciąż musiałam patrzyć na niego w górę. Ten cały Justin patrzył na mnie tak samo zdezorientowany, jak byłam ja.
- To jest twój prezent urodzinowy! - Powiedział Jeden z chłopaków.
Podszedł bliżej i podniósł sukienkę na wysokość mojego biodra. Moje policzki poczerwieniały, ponieważ wszyscy ci ludzie widzieli mnie z tą podciągniętą sukienką, odsłaniającą w połowie ciało.
Pokazał Justinowi moje nowe znamię.
- Zobacz, jest cała twoja.
Justin patrzył na moją osobę. Miał ręce owinięte wokół mojej talii lekko, by podtrzymać mnie na kolanach, a ja kręciłam się niespokojnie.
Wreszcie się odezwał.
- Um, mogę na chwilę zostać z nią sam? - Zapytał.
Chłopcy mruknęli tylko "pewnie" i wyszli z pokoju, zostawiając Justina i skrępowaną mnie, samych. Spojrzał na mnie w dół, ale ja szybko odwróciłam wzrok, gdy tylko poczułam, że moje policzki zrobiły się różowe.
Delikatnie pieścił mój policzek swoim kciukiem.
- Ach, nie bądź taka nieśmiała, kochanie. -Gruchał tuż przy moim uchu.
Moje policzki zabarwiły się na jeszcze ciemniejszy odcień czerwieni powodując u niego chichot. Mimo wszystko, niezwykle mnie przestraszył, choć był całkowicie zachwycający. Justin zaczął powoli zdzierać taśmę klejącą, z moich ust, a ja w zamian jęknęłam gdy przez moje wargi przeszedł ból.
-Ciii ...
Liznęłam moje spierzchnięte usta.
- Jak masz na imię, skarbie? – zapytał.
Byłam zaskoczona, jaki był łagodny. To była chyba tylko jego gra. On po prostu chciał zwabić mnie do środka. Nie dam się na to nabrać.
Wciąż milczałam. Złapał mój podbródek w dwa palce i przechylił, zmuszając mnie bym spojrzała głęboko w jego piwne oczy. Te oczy były jak wiry czekoladowe, które mnie zahipnotyzowały. Jak ktoś taki może być tak piękny?
Justin uśmiechnął się, wiedząc, jakie wrażenie na mnie zrobił. Wiedział, że ma na mnie wpływ. Byłam przez niego nieźle zahipnotyzowana. To było dzieło prostego czaru, który posiadał.
- Zdradź mi swoje imię - delikatnie zażądał.
Wychrypiałam niepewnie- L-Lucky.
- Ciekawe imię.* - Uśmiechnął się.
Justin sięgnął po coś do kieszeni. Wyciągnął mały, lśniący kluczyk. Moje oczy momentalnie zaświeciły się z czystej ciekawości. Wziął mnie za dłonie i otworzył kajdanki, które ograniczały moje nadgarstki.
Westchnęłam, pocierając bolącą i podrażnioną skórę.
- Więc, jesteś moim prezentem urodzinowym, co? - Powiedział.
Po raz kolejny, nic się nie odezwałam. Odsunęłam swoją twarz z jego rąk i spojrzałam w dół na odsłonięte kolana.
- Nie mówisz zbyt dużo, prawda?
Justin zaśmiał się, a ja poczułam, że jego dwa długie, silne ramiona, mocno owijają się wokół mojej talii.
Czując się bardzo niewygodnie w tej pozycji, wierciłam się, próbując zejść z jego kolan.
- Hej, hej, hej ... – Zagruchał. - Zostań.
Jednak ja nie słuchałam i nadal się kręciłam, usiłując wyplątać się z uścisku. Justin westchnął i rozplątał swoje ramiona ze mnie, jednak potem, ku mojemu zaskoczeniu, zawinął jedno na moich plecach, a drugie pod moimi nogami. Moje ciało zostało wzniesione do góry, a kiedy to się stało, byłam coraz bardziej niespokojna.
Wydałam z siebie ogłuszający krzyk i wierciłem się jak ryba wyciągnięta z wody na suchą powierzchnię. Justin mocniej zacisnął swoje ramiona. Tak bardzo chciałem być postawiona i odwieziona do domu- dobrze, do sierocińca.
Zawzięłam się i podrapałam paznokciami jego twarz.
Przestałam tylko po to, by po chwili uderzać w niego gdzie popadnie, moimi małymi piąstkami. Jęknął, po czym upuścił mnie przez przypadek. Wystrzeliłam jak poparzona z podłogi i rzuciłam się biegiem przed siebie.
Przebiegłam przez kuchnię i jadalnię, ale w końcu się zagubiłam wewnątrz tej bardzo dużej rezydencji.
Każde drzwi, na które wpadłam prowadziły do nowego pokoju. W tym domu musiało być co najmniej 30 takich pomieszczeń, jeśli nie więcej. Gdy pędziłam przez jakiś pokój, moja twarz zderzyła się z czyjąś klatką piersiową. Spojrzałam w górę. Był to facet, który wyglądał prawie tak samo jak Justin.
- Ho ho ho. Co my tu mamy? - Powiedział, uśmiechając się głupkowato.
Próbowałam uciec ponownie, ale złapał mnie za kołnierz mojej sukienki, przybliżając z powrotem do siebie. Podniósł mnie i zmusił moje nogi , aby oplotły go wokół jego talii, trzymając mnie za biodra tak, jak można trzymać malucha. Krzyknęłam mu głośno prosto do ucha, a on w afekcie syknął. Nawet bez względu na to, jak bardzo został draśnięty przez moje pazury, nie chciał mnie puścić.
Zostałam z powrotem przeniesiona do pokoju, z którego uciekłam z dala od Justina. Chłopak leżał na kanapie, oglądając jakieś show w telewizji. Prawdopodobnie domyślił się, że ktoś mnie w końcu dogoni, więc sam za mną nie pobiegł.
- Aye, Justin. Patrz kogo znalazłem uciekającego przez dom – odezwał się napastnik.
Czułam wibracje pochodzące z jego klatki piersiowej, gdy mówił. Głowa Justina zwróciła się do nas, a końce jego warg skuliły się nieznacznie.
- Porwałeś ją? - Facet zapytał nonszalancko.
Zachowywał się tak, jakby porwanie było dobrą i normalną rzeczą. Justin pokręcił głową.
- Nie. Ryan i chłopaki podarowali mi ją na moje urodziny -stwierdził.
- Cóż, jest seksowna - mężczyzna szepnął mi do ucha, na tyle głośno, by Justin mógł usłyszeć.
Zmarszczyłam brwi i rzuciłam się z pazurami na jego twarz jeszcze raz, kopiąc go, żeby mnie w końcu puścił. Nawet nie zauważyłam kiedy, Justin pochwycił mnie z ramion swojego sobowtóra i przerzucił sobie przez ramię.
- Uważaj, jest zadziorna – powiedział facet, ocierając z policzka krew, spowodowaną moimi paznokciami na jego twarzy.
Justin zachichotał - Dzięki, Jason.
Więc ma na imię Jason. Jason opuścił salon, a ja wciąż wisiałam na ramieniu Justina.
- Puść mnie! - Krzyczałam.
Usłyszałam melodyjny śmiech chłopaka. Wkurzona, zaczęłam z całych sił walić pięściami w jego plecy, ale to nie miało na niego żadnego wpływu. Następnie zobaczyłam jak zadowolony z siebie wnosi mnie po schodach. Krzyczałam, kopałam i walczyłam, ale to naprawdę nie miało żadnego sensu. Był za silny. W końcu poddałam się, zmęczona, i zawisłam na jego ramieniu jak jakaś szmaciana lalka.
Wszedł do pokoju, który jak się domyśliłam był jego i rzucił mnie na łóżko. Spojrzał do ogromnej szafy wnękowej, jakby czegoś szukając. Po chwili wyciągnął z niej długi łańcuch, po czym podszedł do mnie. Panikując, cofnęłam się na łóżku do tyłu, ale on szybko i sprawnie chwycił mnie za kostki, następnie przyciągając z powrotem do siebie.
- Teraz jesteś moim zwierzęciem - warknął.
W histerii zaczęłam piszczeć gdy owinął zimny łańcuch wokół mojej szyi i trzymał jego koniec. Ten bydlak założył mi smycz. Justin szarpnął łańcuchem, ciągnąc mnie do siebie, obejmując potem swoimi muskularnymi ramionami. Przechylił mój podbródek, bym na niego spojrzała.
- Jesteś moim zwierzątkiem - powtórzył.
*"lucky" w angielskim oznacza "szczęśliwy".
* * * * * * * * * *
No więc jak już pewnie zauważyliście, rozdział dodany jest wcześniej, niż przewidywałam. Mimo, że nie miałam za bardzo czasu, to postanowiłam poświęcić chwilkę i go dodać, więc mam nadzieję, że będziecie zadowoleni. ;)
Cóż, Justin pod koniec okazał się niezłym dupkiem, nie ? Ciekawi co będzie dalej ? Obserwujcie bloga i czekacie na kolejne rozdziały. :)
Pytania? Kontakt ze mną:
ASK
TWITTER
Chcecie być informowani ? Zapraszam tutaj:
INFORMOWANI
Chcecie coś jeszcze poczytać ? Mój drugi blog:
YOU ARE MY DRUG
Do następnego ! :*
Cóż, Justin pod koniec okazał się niezłym dupkiem, nie ? Ciekawi co będzie dalej ? Obserwujcie bloga i czekacie na kolejne rozdziały. :)
Pytania? Kontakt ze mną:
ASK
Chcecie być informowani ? Zapraszam tutaj:
INFORMOWANI
Chcecie coś jeszcze poczytać ? Mój drugi blog:
YOU ARE MY DRUG
Do następnego ! :*
Pierwsza!!! Zarąbisty rozdział! Z niecierpliwością czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńYm nie wiem od czego zacząć. Dopiero dwa rozdziały a moje serce stanęło wielokrotnie. Takiego opowiadania jeszcze nie czytałam i to będzie miła odmiana, bo jest takie ... inne, zdecydowanie inne. Oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać sie kolejnej części.
Pozdrawiam Kate ♥
Trzeba byli troche czekac ale opolacalo sie
OdpowiedzUsuńgenialne świetne brak słów
OdpowiedzUsuńpod koniec okazał się dupkiem
no jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :)
@Agnes5542
Aww *o* Oczywiście że jestem zadowolona! Inni pewnie też!
OdpowiedzUsuńTo jest mega zajebiste opowiadanie! Jejku dziękuję że dodałaś wcześniej
Ok na początku Justin takie miły i wgl a potem gdy poszedł do sypialnie i wyciągnął teń łańcuch to myślałam że chce ją za kostki przywiązać czy coś w tym stylu a tu takei WHAT? Za szyję? Ok Justin widziałam Cię w różnych wydaniach i znowu jesteś dupkiem -.- ale seksownym... co? ok nie napisałam tego hihi
Lucky hahaha te jej paznokcie, auć aż mnie policzek zapiekł (o.O lol?)
Ok więc do następnego i powodzenia w tłumaczeniu ;)
Jddnsgzjgsisvsus jejuuuu super rozdzial
OdpowiedzUsuńWow, ŚWIETNE, BRAK SŁÓW ,ojeju NASTĘPNY,NASTĘPNE!!!! kiedy BĘDZIE?
OdpowiedzUsuńZa tydzień, maksymalnie do dwóch. Chwilkę będzie trzeba poczekać, więc przyda się cierpliwość :)
Usuńwow!!!!!!<3333 UWIELBIAM TO!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej się rozkręca !
Do następnego ♥
(http://forbidden-crystal.blogspot.com/)
świetny rozdział ! czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuńzajebiste <3
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdzial ? nie moge sie doczekac <3
Chyba się zakochałam *0*
OdpowiedzUsuńdaj już następny rozdział bo to jest genialne . codziennie sprawdzam czy coś do dałaś . a tu nic :( czekamy z niecierpliwością . masz ogromny talent :) <3
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nn ?
Super ;)
OdpowiedzUsuń